Kategorie
Aktualności » Wiadomości prasowe
KONIEC Z DOPROWADZANIEM BIZNESU DO RUINY: FISKUS TRACI PRZYWILEJ
Wiele firm upada, bo urzędy nie chcą negocjować spłaty należności. Zabierają całość od razu, doprowadzając biznes do ruiny. Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza to zmienić.
Wierzyciele odzyskują w toku postępowań upadłościowych średnio 17 proc. należności. Ale dane te zawyżają podmioty publicznoprawne: ich wierzytelności pokrywane są w ponad 30 proc. To efekt obowiązywania art. 342 prawa upadłościowego i naprawczego (Dz.U. z 2012 r. poz. 1112 ze zm.), który określa, w jakiej kolejności spłaca się zainteresowanych (patrz: ramka). W praktyce gdy jeden przedsiębiorca upada, inny swoich pieniędzy nie odzyska. Wcześniej bowiem swoje należności wezmą pracownicy upadającej firmy, urząd skarbowy czy Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Bierność urzędników
Rewolucję ma wprowadzić nowe prawo restrukturyzacyjne, nad którym pracuje już Senat. Zmieniona zostanie kolejność zaspokajania wierzycieli: państwowe organy co do zasady nie będą już uprzywilejowane względem innych. Ma to zachęcić urzędników do działania, a nie tylko czekania na pieniądze. Jak wyjaśniał senatorom minister Kozdroń, obecne regulacje wręcz zachęcają ich do bierności.
- Skoro i tak podmiot publicznoprawny otrzyma pieniądze, bo dla niego ich wystarczy, po co ma dążyć do tego, aby wypłacalność upadającej firmy była jak największa? Jaki ma powód, by walczyć o to, aby firma utrzymała się na powierzchni - pytał retorycznie.
Z diagnozą resortu zgadzają się eksperci. Joanna Młot, radca prawny, partner w kancelarii CMS, wskazuje, że jeżeli z uwagi na dotychczasowe uprzywilejowanie korzystniejszym rozwiązaniem dla urzędników jest upadłość likwidacyjna, to trudno oczekiwać, aby głosowali za układem.
- Obecnie fiskus często windykuje w ostatnim roku przed przedawnieniem swojego roszczenia. Prawie nigdy nie składa też wniosków o upadłość. A w praktyce przedsiębiorcy w razie kłopotów na początku zaprzestają płacenia właśnie podatków - podkreśla dr Patryk Filipiak, partner w kancelarii Filipiak Babicz.
Jak wynika z analiz resortu sprawiedliwości, postawienie m.in. skarbówki w jednym rzędzie z innymi wierzycielami pomoże uratować setki firm. Ogrom upadłości likwidacyjnych (obecnie ok. 80 proc. wszystkich) zostanie zastąpiony przez układowe - czyli dające drugą szansę dłużnikom.
- Uratuje się wiele firm, z którymi urzędnicy do tej pory nie chcieli negocjować, rozkładać spłat na raty, części umarzać - przekonuje minister Kozdroń.
- Zyskają także przedsiębiorcy będący wierzycielami, bo nie będą już na samym końcu kolejki do pieniędzy - kontynuuje.
Potwierdza to też dr Filipiak. Jak wskazuje, zrównanie w tej samej kategorii podatków i wierzytelności handlowych powinno nieco zmniejszyć efekt łańcucha upadłości.
Na koszt Polaków
Jak się jednak okazuje, nie wszyscy są zwolennikami tej propozycji. Senator PO Jan Rulewski podczas posiedzenia komisji stanowczo protestował przeciwko podziałowi na dobrych przedsiębiorców i złe organy publiczne.
- Podmioty publicznoprawne to też nasza własność, nasze wspólne pieniądze - argumentował. I podkreślał, że skoro - jak przyznaje minister Kozdroń - zaspokojenie budżetu będzie mniejsze, tak naprawdę zmniejszy się zaspokojenie potrzeb wszystkich Polaków.
Problem polega na tym, że nikt tak naprawdę nie wie, jakiego rzędu będzie to zmiana. Ministerstwo Sprawiedliwości na potrzeby uzasadnienia projektu przyjęło, że "przy założeniu niezmienionej pragmatyki pracy organów administracji publicznej centralnej i samorządowej, możliwe jest zmniejszenie współczynników zaspokojenia należności publicznoprawnych z ok. 30 proc. do ok. 10 proc.". Jednak resort podkreśla, że tak naprawdę państwo może na zmianie zarobić. "Należy oczekiwać, że wzrost popularności postępowań układowych doprowadzi także, w perspektywie średniookresowej, do zachowania wpływów z tytułu podatku CIT odprowadzonego przez zachowane w obrocie przedsiębiorstwa" - czytamy w uzasadnieniu do prawa restrukturyzacyjnego. I dalej: "nie jest jednak możliwe dokonanie wiarygodnego szacunku ich wartości, z uwagi na brak reprezentatywnych danych o kwotach CIT płaconego przez przedsiębiorstwa objęte układem". Resort uczciwie przyznał: przygotowanie prognozy strat budżetu np. na 10 lat od wejścia w życie ustawy jest tak naprawdę niemożliwe.
Ministerstwo Finansów może być trochę niezadowolone z naszej propozycji, ale takie jest jego zadanie: strzec budżetu - uspokaja minister Kozdroń.
Źródło: http://biznes.interia.pl/news/koniec-z-doprowadzaniem-biznesu-do-ruiny-fiskus-traci,2121919,4265